Sudan: Wewnętrzny kryzys się pogłębia

Sudan: Wewnętrzny kryzys się pogłębia

7.02.2014. Od dwóch lat Sudan boryka się z narastającymi problemami natury ekonomicznej i politycznej. Dodatkowo trudne położenie zmusza władze w Chartumie do szukania sprzymierzeńca w dawnym wrogu, który również może odczuć na sobie problemy sąsiada. 

 

Nowy rok przyniósł Sudanowi powiększenie od dawna wysokiego długu publicznego przy jednoczesnym osłabieniu waluty. Inflacja jest tak wysoka, że "obliczanie jej na kalkulatorze spowoduje spalenie urządzenia" – komentuje dla The Economist Awad Muhammad Awad-Jussif, redaktor niezależnej gazety Al-Dżarida. "Rząd nie przygotował żadnych planów na taką ewentualność" – przyznaje z kolei były minister finansów, Abda Jehija al-Mahdi. Obecna sytuacja to ogromny regres w stosunku do początku zeszłej dekady, kiedy w Sudanie miał miejsce boom naftowy, co pozwoliło rządowi na przeprowadzenie imponującego rozwoju infrastruktury drogowej i mieszkalnictwa. 

 

Secesja Sudanu Południowego w 2011 r. nie przyniosła bynajmniej krajowi załagodzenia napięć w pozostałych dziedzinach. Trwający od dekady konflikt w usytuowanym na zachód od stolicy Darfurze nie ustał, lecz zmienił swoją specyfikę – obecnie jest przede wszystkim areną walk miejscowych plemion arabskich o dostęp do surowców i kopalin. "To jest teraz dziki zachód" – mówi Amin Mekki Madani, przewodniczący UNAMID, wspólnej misji Unii Afrykańskiej i ONZ w Darfurze. Prowincje graniczące z Sudanem Południowym, przede wszystkim Kordofan Południowy i Nil Błękitny, są natomiast strefą działań Sudańskiego Frontu Rewolucyjnego, będącego zbrojną koalicją sił opozycyjnych. Według najnowszych doniesień, działalność SRF rozlewa się także na tereny Sudanu Południowego, gdzie z kolei operują lokalne ugrupowania antyrządowe, zagrażające procesowi eksploatacji surowców. 

 

Dla Chartumu kwestią kardynalną pozostaje stabilny transport ropy z południa, który przynosi zyski w postaci opłat za tranzyt i rafinację. Powyższe kwestie wyjaśniają, co stoi za polityką zbliżenia prezydenta al-Baszira i jego odpowiednika Salvy Kiira, której wyrazem była oficjalna wizyta tego pierwszgo w Dżubie 6 stycznia 2014 r. Podczas spotkania, obie strony wyraziły wolę współpracy w zakresie kontroli granic i redukowania zagrożeń ze strony rebeliantów.

 

Bieżące problemy i niepokoje generują niezadowolenie społeczne, wyrażające się w nasilonych protestach, których pacyfikacja ze strony sił porządkowych przyniosła we wrześniu ubiegłego roku krwawe żniwo w postaci 200 ofiar (dane opozycyjne; rząd podaje liczbę 87 zabitych). Jest to symptom brutalizacji polityki rządu w stosunku do lat poprzednich, kiedy tłumienie demonstracji nie pociągało za sobą tak dużej liczby ofiar śmiertelnych. Ludność cywilna ginie także w wyniku rządowych nalotów na placówki rebeliantów znajdujące się na obszarach peryferyjnych.  W tym samym czasie, władze nakazały Międzynarodowemu Czerwonemu Krzyżowi zawiesić swoją działalność na terenie kraju. 

 

Naprzeciw tym wydarzeniom wychodzi prezydent al-Baszir, który 27 stycznia br. ogłosił planowane reformy ustrojowe, w tym wprowadzenie nowej konstytucji, jak również zapowiedział, iż w zaplanowanych na następny rok wyborach nie zamierza brać udziału. Kierunek zmian nie jest jednak ostatecznie przesądzony, a nominacja generała pułkownika Bakri Hassana Saleha na stanowisko wiceprezydenta kraju może implikować wzrost i tak dużego wpływu armii na kształtowanie polityki w Sudanie. Już pojawiły się spekulacje, że obecny prezydent planuje, by gen. Saleh został jego następcą. 

 

W zeszłym roku, sudańskie władze podjęły zaskakującą decyzję o udzieleniu poparcia projektowi "Wielkiej Tamy Renesansu", autorstwa Etiopii. Wywołało to znaczące pogorszenie relacji Sudanu z Egiptem, który dotychczas mógł liczyć na swojego sąsiada w kwestii blokowania planów Addis Abeby dotyczących gospodarowania zasobami wodnymi Nilu wbrew interesom egipskim. Co więcej, nowa polityka Chartumu sprowokowała ostrą reakcję dyplomatyczną Arabii Saudyjskiej, która broni egipskiego prawa weta. Nad Sudanem zawisnęło widmo rosnącej izolacji politycznej, co w połączeniu z sankcjami nałożonymi przez Stany Zjednoczone, przekłada się negatywnie na realia ekonomiczne. 

 

W obliczu trudnej sytuacji, rząd prezydenta al-Baszira zmuszony jest rozglądać się za potencjalnymi partnerami na wschodzie. Mimo kryzysu, Sudan odnotowuje wzrost inwestycji chińskich. Iran z kolei dostarcza do Sudanu broń i oferuje pomoc w rozwoju technologicznym tego kraju, wykorzystując obecne realia do wzmacniania swej pozycji w regionie. Chartum to w zasadzie jedyna stolica w obrębie islamu sunnickiego, którą łączą przyjazne relacje z Teheranem. 

 

Na chwilę obecną, pewną nadzieję dla sudańskiej ekonomii i wewnętrznej stabilizacji budzą plany transformacji gospodarki w kierunku "arabskiego spichlerza". Ma temu służyć rewolucja agrokulturowa z wykorzystaniem tam i wielkich systemów irygacyjnych. Chartum liczy obecnie na dopływ inwestycji z państw zatoki perskiej, który umożliwiłby rozwój tych ambitnych planów. Również współpraca na tym polu z sąsiednią Etiopią może mieć tu kluczowe znaczenie. 

 

Na podstawie: allafrica.com, economist.com, al-monitor.com, presstv.ir

Zdjęcie: Wikipedia.org

 

Daniel Dyduk