19.05.2015. Od blisko 10 lat odwiedzam RPA, za każdym razem jestem pod ogromnym wrażeniem utrzymującej się w tym kraju kruchej równowagi pomiędzy rożnymi grupami etnicznymi. Biorąc pod uwagę nierówności ekonomiczne i różnice kulturowe, pytanie badawcze, które powinni zadawać politolodzy nie powinno brzmieć - jakie są podstawowe warunki udanej transformacji gospodarczo-politycznej i w jaki sposób zasypywać podziały powstałe w wyniku apartheidu, ale JAK TO MOŻLIWE ŻE PRZEZ 21 LAT W RPA NIE DOSZŁO DO ESKALACJI PRZEMOCY NA DUŻĄ SKALĘ? Chcę jasno powiedzieć, że głęboko wierzę w RPA, jego obywatele wielokrotnie udowadniali, że są w stanie iść na daleko idące kompromisy, jednakże w obecnej, niezwykle nabrzmiałej sytuacji, konieczne jest doprowadzenie do rewitalizacji dialogu społecznego.
Poniżej chciałem się skoncentrować na jednym z wymiarów konfliktu społecznego w Republice Południowej Afryki - kampanii studenckiej ukierunkowanej na "dekolonizację" wyższej edukacji. Kampania pod nazwą "Rhodes musi upaść" (ang. Rhodes must fall) rozpoczęła się w marcu 2015 roku na Uniwersytecie Kapsztadzkim (UCT), gdzie czarnoskórzy studenci obrzucili ekskrementami stojącą w centrum kampusu uniwersyteckiego statuę Cecila Rhodesa. Czarnoskórzy studenci zaadoptowali ideologię black consciousness Stiva Biko (można argumentować, że black consciousness jest adaptacją do warunków południowoafrykańskich piśmiennictwa Franza Fanona), według której podrzędność rasy czarnej jest ugruntowywana przez hegemoniczne dyskursy, których źródłem jest m.in. system edukacji. Dodatkowym wymiarem ideologicznym jest przyłączenie się do protestujących feministycznych organizacji studenckich oraz ruchów promujących LGBT.
Powstały front pozycjonuje się jako głos osób defaworyzowanych w RPA. Niewątpliwie praca w dziedzinie ideologii, którą wykonali liderzy protestu zasługuje na uznanie, jednakże kontrowersyjnym jest niemalże bezkrytyczne przenoszenie sloganów z okresu "twardego apartheidu" na czasy dzisiejsze. Sam fakt, że można obrzucać pomnik ekskrementami i przerywać zajęcia na uczelni wyższej, zaś władze uczelni siadają do rozmów z protestującymi i w końcu zgadzają się na usunięcie "kontrowersyjnego" pomnika z kampusu, wydaje się raczej działać na niekorzyść twierdzenia, że biali mają pełnię władzy na południowoafrykańskich uniwersytetach. Niemniej faktem jest, że zdecydowana większość kadry akademickiej jest biała. Część uniwersytetów nie przyznała również otwarcie, że odgrywały one ważną rolę w tworzeniu i uzasadnianiu podstaw ideologicznych systemu apartheidu.
Paradoksem całej sytuacji jest że protestują przede wszystkim osoby czarnoskóre, które są beneficjentami przemian społecznych. Młodzi buntują się przeciwko wrogowi, który jest przez nich znany (uczelnia wyższa), który jednak przeszedł ogromną transformację od 1994 roku. Zasadnicza część postulatów protestujących jest w trakcie realizacji, z usunięciem kontrowersyjnego pomnika włącznie (ciekawostką jest, że postulat usunięcia pomnika Rhodesa, jako symbolu brytyjskiej dominacji nad Afrykanerami, był wysuwany w latach 50. przez afrykanerskich studentów, jednakże nie został zrealizowany przez władze uczelni).
Dobrze sytuowane ekonomicznie pokolenie osób urodzonych po upadku apartheidu - tzw. born free - znajduje się w głębokim kryzysie tożsamościowym. Ludzie Ci, szczerze nie zgadzają się z niesprawiedliwościami transformacji ustrojowej i chcą zmieniać otaczający ich świat, jednakże wybrana przez nich taktyka ataków na wyższe uczelnie, uderza w działający relatywnie sprawnie system edukacji wyższej i może przynieść więcej szkód niż potencjalnych korzyści.
Faktem jest, że zmiany w kadrze akademickiej zachodzą niezwykle powoli, jednakże trudno zgodzić, się z twierdzeniem, że uniwersytety południowoafrykańskie cały czas promują wyższość rasy białej. Wielu z czarnoskórych absolwentów wyższych uczelni nie kontynuuje pracy akademickiej, gdyż ze względu na akcję afirmacyjną osób czarnoskórych w sektorze gospodarczym (ang. Black Economic Empowerment) mogą uzyskać dużo lepsze płace w sektorze prywatnym. Z drugiej strony wydaje się również, że południowoafrykańskie uniwersytety powinny otwarcie rozliczyć się z przeszłością i upamiętnić potencjalne ofiary działalności akademickiej ukierunkowanej na uzasadnianie systemu segregacji rasowej. Równocześnie protesty czarnoskórych studentów są częścią większej całości, na którą składa się rosnąca frustracja społeczna i niezadowolenie w praktycznie wszystkich sektorach gospodarki RPA.
Andrzej Polus
Stellnbosch, 16.05.2015