RŚA: Czy fundamentalistyczne organizacje islamskie są w stanie wkroczyć do RŚA?

08.03.2014. W lutym ukazało się nagranie, w którym przywódca Boko Haram zapowiedział zemstę za zabójstwa muzułmanów w Republice Środkowoafrykańskiej. To państwo w ostatnich miesiącach pogrąża się w upadku, co sprzyja działaniom różnych grup z państw ościennych.

 

Republika Środkowoafrykańska coraz bardziej przypomina Somalię, która od wielu lat stanowi „wzór” państwa upadłego. Już kilka miesięcy temu minister spraw zagranicznych Francji ostrzegał przed takim scenariuszem, jednak jego słowa zostały zlekceważone. Państwa, które pogrążają się w upadku często stają się idealnym miejscem dla wzrostu przestępczości i przemocy na dużą skalę. Taka sytuacja już ma miejsce w tym kraju. Najpierw taką działalność prowadziła Seleka, a obecnie dołączyła do nich także Anti-Balaka.

 

Co więcej wzrost przemocy zwiększa ryzyko utworzenia, bądź przeniknięcia na te tereny kolejnych radykalnych grup. Media, które informują o przemocy wobec muzułmanów tylko zwiększają zagrożenie interwencji ze strony islamskich fundamentalistów. W niedawno opublikowanym nagraniu przywódca Boko Haram, Abubakar Shekau, zapowiedział zemstę za zabójstwa muzułmanów w RŚA, nie zdradzając jednak szczegółowych zamiarów ugrupowania.

 

Istnieje zagrożenie, że może dojść do sytuacji, w której organizacje fundamentalistyczne będą chciały wesprzeć Selekę oraz miejscowych muzułmanów. Jednakże uwarunkowania na tym terytorium znacznie się różnią od tych w Mali, Somalii, czy nawet Afganistanie. Przede wszystkim muzułmanie w Republice Środkowoafrykańskiej stanowią jedynie 10-15% społeczeństwa. Biorąc pod uwagę to, że znaczna ich część w obawie przed prześladowaniami opuściła kraj ich odsetek może być obecnie jeszcze mniejszy.

 

Kolejną kwestią jest panujący klimat w Republice. Walczący w Mali oraz Nigerii islamscy fundamentaliści są przyzwyczajeni do warunków panujących w pasie Sahelu, tymczasem znaczna część RŚA znajduje się w strefie klimatu równikowego.

 

Mimo to nie należy bagatelizować zapowiedzi ze strony Abubakara Shekau. Nigeryjscy fundamentaliści brali udział w wojnie w Mali. Świadczą o tym relacje przywódców Al-Kaidy Islamskiego Maghrebu oraz samego Boko Haram. Ponadto po zakończeniu tamtejszych działań zbrojnych ich uzbrojenie było znacznie lepsze. Obecnie Boko Haram większość swoich operacji przeprowadza z terytorium pogranicza nigeryjsko-kameruńskiego. RŚA sąsiaduje z Kamerunem, więc ta organizacja nie jest obca mieszkańcom tego kraju. Możliwość pojawienia się tej organizacji w Republice Środkowoafrykańskiej zdecydowanie wzrasta, jeśli weźmiemy pod uwagę, iż z północnej Nigerii do RŚA jest ponad dwukrotnie bliżej niż do Mali. Na ich niekorzyść może działać fakt, iż Kameruńczycy dość mocno strzegą granicy z Republiką, by nie dopuścić do zalewu uchodźców.

 

Także wspomniana Al-Kaida Islamskiego Maghrebu może chcieć podjąć działania na tym obszarze. Poza wsparciem dla muzułmanów ich motywem może być chęć zemsty na wojskach francuskich, przez które przegrały wojnę w Mali. Innym kierunkiem, z którego mogą przeniknąć chętni do walki fundamentaliści jest obszar Darfuru, który bezpośrednio graniczy z północno-wschodnimi obszarami Republiki Środkowoafrykańskiej. Jest to istotny kierunek, gdyż część walczących bojowników Seleki wywodzi się z tych terenów.

 

Trudno jednoznacznie określić stopień zagrożenia przeniknięcia na terytorium RŚA różnych grup islamskich fundamentalistów, lecz nie można bagatelizować takiej możliwości. Taka sytuacja doprowadziłaby do ostatecznego pogrążenia w chaosie tego państwa i wzmogła przemoc na tle religijnym do niespotykanych rozmiarów. Jeśli opanowanie obecnej sytuacji przerasta możliwości działających w Republice sił pokojowych, to pojawienie się kolejnych siejących terror grup pozbawiłoby jakichkolwiek szans na w miarę szybkie zakończenie konfliktu w tym kraju.

 

Informacje dotyczące zagrożenia terrorystycznego ze strony Dżihadu, zostały przekazane Środkowoafrykańczykom poprzez narodowe radio Ndeke-Luka, które jako jedyne nadaje w języku sango. Wprowadziło to panikę wśród miejscowej ludności i zaostrzyło niechęć w stosunku do muzułmanów, którzy jeszcze nie opuścili tego kraju. 

 

Środkowoafrykańczycy znają organizację Boko Haram, której grupy pojawiały się od czasu do czasu na terytorium państw graniczących z RŚA. Pod wpływem ciągłych nawoływań polityków, że islamizacja kraju to zagrożenie, miejscowa ludność utwierdza się w przekonaniu, że ich postepowanie w stosunku do islamistów jest słuszne.

 

Sytuacja, którą Boko Haram bierze za prześladowania islamu, została podyktowana przez polityków, którzy pod przykrywką wojny religijnej w kraju, ukrywają prawdziwe ekonomiczno-polityczne powody wojny domowej w RŚA. Krwawe walki, jakie zostały odnotowane między społecznością czadyjską a organizacją rebeliancką Anti-Balaka, przekształcono w wojnę między chrześcijaństwem a islamem.

 

Od marca 2013 roku ludność RŚA zmagała się z rebeliantami Seleka, którzy wprowadzili terror i przemoc do państwa. Ludność muzułmańska ze względu na swoje pochodzenie (Seleka to głównie Czadyjczycy i Sudańczycy), jako jedyna była broniona przed atakami bojowników.  Natomiast organizacja Anti-Balaka miała stać się wyzwolicielem Środka Afryki z rąk obcych najeźdźców. Niestety, w jej szeregi wdarł się miejscowy motłoch, mszczący się na Czadyjczykach-muzułmanach, za miesiące gwałtów, morderstw i tortur wykonywanych przez „Selekowców” na Środkowoafrykańczykach.

 

Ten oto fałszywy obraz stanu rzeczy został na tyle nagłośniony w mediach, że muzułmańskie organizacje terrorystyczne nawołują obecnie do zemsty na Środkowoafrykańczykach. Sytuacja wygląda na tyle niebezpiecznie, bowiem ludność muzułmańska z krajów ościennych podchwyciła temat zemsty i pomimo, że przybycie Boko Haram do „Serca Afryki” stoi pod znakiem zapytania, ataki ze strony przygranicznych muzułmanów są prawdopodobne.

 

Na podstawie: wywiady z miejscową ludnością, radio Ndeke-Luka, allafrica.com, islamic-news.info

Zdjęcie za: Izabela Cywa

 

Izabela Cywa, Michał Tul