Nigeria - Kamerun: Atak Boko Haram na chińską placówkę?

20.05.2014. W czasie, gdy przywódcy krajów afrykańskich spotkali się w Paryżu, by omówić palącą kwestię nierozwiązanego problemu Boko Haram, na terytorium Kamerunu doszło do zbrojnej napaści na chińską instalację przemysłową. Według miejscowego gubernatora, Augustine Fonka Awy, atak przeprowadziła ta sama islamistyczna grupa, która miesiąc temu dokonała porwania 250 nigeryjskich dziewczynek z miejscowości Chibok (stan Borno). 
 
 
Według relacji strażników mieszczącego się nieopodal Parku Narodowego Waza, atak uzbrojonej grupy poprzedziła przerwa w dostawie prądu. Po niej nastąpiła wymiana ognia, trwająca przez ponad pięć godzin. Niektórzy strażnicy zbiegli do pobliskiego lasu. 
 
 
Według danych potwierdzonych nazajutrz przez chińską ambasadę w Kamerunie, jeden obywatel ChRL został ranny, zaś dziesięciu zostało najprawdopodobniej porwanych. Wszyscy pracowali dla chińskiej kompanii Sinohydro, największej na świecie spółki zajmującej się budową elektrowni wodnych oraz innymi usługami inżynieryjnymi. W ataku zginął również jeden z kameruńskich żołnierzy – poinformowały państwowe media i przedstawiciele rządowi. Skradziono również 10 samochodów należących do chińskiego przedsiębiorstwa.
 
 
Do zdarzenia doszło niedaleko miasta Waza, położonego 12 km od granicy Kamerunu z Nigerią, gdzie znajduje się las Sambisa, uważany za twierdzę Boko Haram. Stąd podejrzenia władz Kamerunu kierują się jednoznacznie w stronę islamistycznej bojówki. 
 
 
Chińskie władze wyraziły swoje "głębokie zaniepokojenie" zaistniałym incydentem. W oświadczeniu chińskiego MSZ zawarta została prośba, by Kamerun oraz inne kraje, których dotyczy problem Boko Haram "poprowadziły wysiłki na rzecz ratowania chińskiego biznesu" w regionie, wzmacniając m.in. ochronę placów budowy. Na terenie, który doświadczył ataku, działają co najmniej dwie chińskie kompanie – oprócz Sinohydro jest nią Yan Chang Logone Develompent Holding Company, spółka-córka Yanhchang Petroleum, która zajmuje się poszukiwaniem złóż ropy naftowej. 
 
 
Nie jest to pierwszy raz, kiedy Boko Haram (o ile rzeczywiście ta grupa jest odpowiedzialna za atak) zaznacza swoją obecność w Kamerunie. Miesiąc wcześniej islamiści zastrzelili dwóch kameruńskich policjantów na ich własnym posterunku; w 2013 roku uprowadzili francuską 8-sobową rodzinę, którą przetrzymywali przez dwa miesiące na terenie Nigerii.
 
 
W zeszłym tygodniu doszło także do ataku uzbrojonej grupy na posterunek policyjny w kameruńskim mieście Kousseri, położonym na granicy z Czadem. W jego wyniku zginęły co najmniej dwie osoby. O sprawstwo również posądzano początkowo Boko Haram, jednak ostatecznie rząd w Jaunde uznał, iż napastnikami byli przedstawiciele innego, nieznanego ugrupowania. 
 
 
W marcu br. władze kamerunu ogłosiły, iż wyślą dodatkowych 700 żołnierzy na granicę z Nigerią, celem zapobieżenia następnym atakom ze strony islamistów. 
 
 
Na podstawie: reuters.com, news.xinhua.net, ibtimes.co.uk
 
Zdjęcie: Wikipedia.org
 
 
Daniel Dyduk