Mali: Rada Bezpieczeństwa ONZ debatuje nad planem interwencyjnym w Mali

Mali: Rada Bezpieczeństwa ONZ debatuje nad planem interwencyjnym w Mali

5.10.2012 r. Od środy w Waszyngtonie trwają rozmowy na temat wysłania zachodnio-afrykańskich oddziałów sił pokojowych w celu stłumienia trwającej już od pół roku islamskiej rebelii na północy Mali.

W trakcie rozmów Stany Zjednoczone, Francja i kilku afrykańskich przywódców zdecydowanie poparło apel o większe międzynarodowe zaangażowanie w sprawie Mali. Francja, dawny kolonizator Mali, od miesięcy naciska na udział międzynarodowych sił militarnych w konflikcie, jednak USA nie wykazało chęci formalnego wsparcia tego typu operacji.

Sekretarz Stanu USA Hillary Clinton, wypowiadając się na forum Rady Bezpieczeństwa, zaznaczyła że sytuacja w Mali nie oznacza tylko kryzysu humanitarnego, lecz jest również zagrożeniem, które nie może być zignorowane przez międzynarodową społeczność. Nie pojawiło się natomiast w wypowiedzi pani Sekretarz wezwanie do natychmiastowej interwencji.

„Stany Zjednoczone popierają inicjatywę mianowania wyższego wysłannika ONZ uprawnionego do podjęcia kompleksowego, międzynarodowego wysiłku na rzecz pomocy Mali i stworzenia w tym państwie grupy dyplomatycznej” - zapewniała Clinton. Sekretarz Stanu dodała również: „musimy wyszkolić siły bezpieczeństwa Mali, pomóc im rozbroić ekstremistów, chronić prawa człowieka i bronić granic.”

Kryzys zaczął się w drugiej połowie marca, kiedy to znaczna część północnego Mali znalazła się pod kontrolą Tuaregów. Wspierani przez bojowników z odłamu Al-Kaidy z Maghrebu i uzbrojeni w zagrabiony libijski arsenał szybko zajęli północne terytoria i ogłosili niepodległość. W maju i czerwcu między powstańcami wybuchły walki, w wyniku których dżihadyści z Al-Kaidy rozgromili Tuaregów, po czym utworzyli na południe od Sahary własny kalifat, równy obszarem Francji.

W najnowszym raporcie Human Rights Watch ostrzega, że uzbrojone grupy islamistów pozwalają sobie na coraz większe represje wobec lokalnych mieszkańców, m.in. rekrutując do walki dzieci.

Po długich negocjacjach tymczasowy rząd Mali wyraził formalną zgodę na interwencję sił ECOWASU. Był to przełomowy moment w negocjacjach, gdyż od 1960 r. na terenie tego zachodnioafrykańskiego państwa nie stacjonowało żadne obce wojsko. Dodatkowo Malijczycy nie mają zaufania do obcych wojsk i są dumni ze swojej niepodległości, którą wywalczyli pokonując francuskie wojska.

W ostatnich miesiącach ECOWAS zgromadził liczące około 3 300 żołnierzy oddziały, które są gotowe do wkroczenia na terytorium Mali. W sprawie zachodnioafrykańskiego państwa głos zabrał Oxfam. Według jego danych agencje pomocowe wspierają około 1,6 miliona ofiar konfliktu. Co więcej chaos polityczny i brak stabilizacji doprowadził do kryzysu żywnościowego na obszarze nie tylko jednego państwa, lecz całego Sahelu.

„Dalsze walki zwiększają potrzeby humanitarne i zmuszą coraz więcej ludzi do opuszczenia swoich domów. Spowodują też, że dostęp do jakiejkolwiek pomocy będzie bardzo utrudniony” - ostrzega Mamadou Biteye, dyrektor regionalny Oxfamu dla Afryki Zachodniej. „Istnieje ryzyko, że operacje militarne w północnym Mali doprowadzą do pogorszenia i tak trudnej sytuacji humanitarnej. Stąd w trakcie takich działań ważne jest, aby zapewnić ochronę dla ludności cywilnej, poszanowanie praw humanitarnych i praw człowieka" - dodaje.
 

Na podstawie: ipsnews.net, money.pl

Zdjęcia za: wikimedia

 

Joanna Kosterska