Kryzys w Sudanie

24. 05.2011. Kryzys w Sudanie zaostrza się. W niedzielę wojska północy zajęły sporny z południem, zasobny w ropę, region Abyei. Przez ostatnie tygodnie region ten był świadkiem walk pomiędzy rządem w Dżubie a partyzantami muzułmańskimi, wspieranymi najprawdopodobniej przez Chartum.

Pomimo jednoznacznego wyniku styczniowego referendum niepodległościowego, los regionu Abyei  wciąż jest niepewny. Armia Sudanu o dokonanie ataku oskarża namiastkę południowosudańskiej armii, SPLA (Sudan People’s Liberation Army), która z  kolei odrzuca kategorycznie te zarzuty. Biuro sekretarza ONZ nawołuje do spokoju,  poszanowania decyzji podjętych w referendum i podjęcia dialogu między stronami. Potępia także powtarzające się ataki na konwoje ONZ.

W niedzielę, prezydent Sudanu, Omar al-Bashir podjął decyzję o rozwiązaniu wspólnej, południowo-północnej administracji nad regionem Abyei. ONZ wykazuje się niemalże tradycyjną już bezradnością w obliczu zbrojnego konfliktu, USA wzywa Sudan to wstrzymania swojej ofensywy, a szanse na pokojowe rozdzielenie się dwóch części Sudanu dramatycznie maleją. Już od lutego trwał konflikt między wspomnianymi partyzantami, a SPLA, teraz zaś mamy już do czynienia z początkiem otwartego konfliktu między Chartumem a Dżubą. Przy czym należy pamiętać, że SPLA dysponuje praktycznie żadną siłą w porównaniu do armii północy.

Jeśli Sudan Południowy okaże się wystarczająco zdeterminowany, by bronić siłą swoich praw do spornego regionu, a ONZ i społeczność międzynarodowa nadal będzie „apelować”, to wkrótce możemy być świadkami kolejnego poważnego kryzysu sudańskiego. Wydaje się to całkiem prawdopodobne, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Zachód już jest zaangażowany w Libii, bacznie obserwuje rozwój wypadków w Syrii, na linii Autonomia Palestyńska-Izrael. Może zabraknąć woli a także środków na zdecydowaną interwencję w Sudanie. Natomiast w chęć porozumienia ze strony przede wszystkim rządu w Chartumie, należy moim zdaniem poważnie wątpić.

Karol Szulc