Komentarz: zarzuty wobec organizacji pozarządowych działających w Egipcie

Komentarz: zarzuty wobec organizacji pozarządowych działających w Egipcie

14.02.2012. Organizacje pozarządowa w Afryce często określane są mianem agentów działających na zlecenie państw rozwiniętych, które nie rozumieją lokalnej specyfiki i narzucają obce kulturowo wzorce zachowań. Debata na temat zaangażowania NGOs w państwach Afryki Północnej powróciła na czołówki serwisów informacyjnych po postawieniu przez władze Egiptu w stan oskarżenia ponad 40 pracowników organizacji pozarządowych, z których blisko połowa to obywatele USA.

 

Poza zarzutami o nielegalne zdobywanie środków i działalność na szkodę Egiptu oskarżonym nie przedstawiono żadnych konkretnych zarzutów. Owa działalność na szkodę państwa miała się przejawiać w finansowaniu przez zachodnie NGOs egipskiej opozycji prodemokratycznej. Egipski premier stoi na stanowisku, iż jego rząd będzie bezwzględnie egzekwował prawo bez względu na narodowość  oskarżonych.

 

Natomiast amerykański Departament Stanu wydał bardzo ostry komunikat, iż jeśli pracownicy NGOs nie zostaną zwolnieni stosunki pomiędzy oboma krajami mocno ucierpią. Odwołane zostały wszystkie zaplanowane na najbliższy czas oficjalne wizyty. USA zagroziły też odcięciem Egiptu od amerykańskiej pomocy (w której niebagatelną rolę odgrywa „pomoc” ukierunkowana na rozwijanie sił zbrojnych – Hilary Clinton stwierdziła, iż brak pozytywnego rozwiązania sprawy spowoduje utratę przez Egipt 1,3 miliarda USD pomocy wojskowej). Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, iż wśród oskarżonych jest syn amerykańskiego Sekretarza ds. Transportu.


Władze Egiptu musiały być świadome, iż sprowokują USA swoimi działaniami. Musiały też brać pod uwagę utratę amerykańskiej pomocy i uszczerbek na wizerunku, gdyż wśród NGOs oskarżanych o działanie na szkodę Egiptu są prestiżowe think-tanki. Jestem bardzo daleki od promowania spiskowej teorii dziejów, ale tak zdecydowana rekcja Egiptu musi mieć jakieś głębsze podłoże. Być może rządzący krajem wojskowi chcę odzyskać choć część poparcia utraconego po listopadowych protestach i  niekompetentnym prowadzaniem śledztwa w sprawie rozruchów po meczu w Port Said. Być może zaś spełnia się scenariusz sojuszu armii z Bractwem Muzułmańskim i salafitami, którzy wygrali niedawne wybory parlamentarne. 

 

Andrzej Polus