Egipt: Po referendum konstytucyjnym

Egipt: Po referendum konstytucyjnym

21.01.2014. "Słoń zdeptał mrówkę" – głosił 15 stycznia br. nagłówek na pierwszej stronie egipskiego dziennika el-Watan. Tak gazeta podsumowała wstępne informacje o wynikach krajowego referendum, w którym Egipcjanie głosowali w sprawie nowej konstytucji. W podobny ton uderzają agencje rządowe, głosząc sukces swojego planu. Nie obyło się jednak bez zamieszek i aresztowań. I znów były ofiary śmiertelne. 

 

"Miliony Egipcjan sprzeciwiły się terrorowi [Braci Muzułmanów] w trakcie referendum" - czytamy w komentarzu gazety do wstępnych oświadczeń z oficjalnych źródeł, zgodnie z którymi obywatele Egiptu przeważająco opowiedzieli się za wprowadzeniem nowej konstytucji. Tłumy ustawiały się we wtorek i środę do kolejek, by oddać swój głos do urny.  Całe przedsięwzięcie było wielkim testem operacyjnym dla służb porządkowych – łącznie prawidłowy przebieg referendum zabezpieczało ok. 160 tysięcy żołnierzy i ponad 200 tysięcy policjantów. 

 

Nie udało się jednak zachować pełnego porządku. Zgodnie z zapowiedziami, zwolennicy obalonego prezydenta Mursiego zorganizowali wielotysięczne wiece protestacyjne na terenie całego kraju. Prędko przerodziły się w starcia z policją. Najgorzej sprawy przedstawiały się we wtorek, kiedy w wyniku pacyfikacji zgromadzeń, śmierć poniosło co najmniej dziewięciu protestujących. Ministerstwo spraw wewnętrznych podało oficjalną liczbę 444 osób zatrzymanych w całym kraju. Wszystkim postawione zostaną zarzuty popełnienia przestępstwa. 

 

Na mocy nowej konstytucji:

- kadencja prezydencka wynosi cztery lata,

- islam nadal zachowuje status religii państwowej, jednak zagwarantowana jest również "absolutna swoboda wyznania", co daje parasol ochronny mniejszościom religijnym,

- państwo musi gwarantować równość kobiet i mężczyzn, 

- partie polityczne nie mogą być formowane na bazie "religii, rasy, płci lub kryterium geograficznego",

- wojsko wyznacza ministra obrony na okres ośmiu lat.

 

Projekt konstytucji został sporządzony przez zespół 50 specjalistów, w którym znalazło się zaledwie dwóch przedstawicieli islamistycznej opozycji. "Ta konstytucja to gwóźdź do trumny Bractwa Muzułmańskiego" - mówi do Al-Jazeery 65-letni Egipcjanin, zwolennik generała al-Sisiego. 

 

W odniesieniu do frekwencji, pojawiają się sprzeczne informacje. Wypowiadający się dla Reutera przedstawiciel ministerstwa spraw wewnętrznych ocenił, że ponad 55% uprawnionych do głosowania obywateli wzięło udział w referendum. Z kolei państwowa gazeta Al-Ahram podaje znacznie mniejszy szacunek – 37%. W dalszym ciągu byłby to jednak nieco lepszy wynik od tego uzyskanego przez Braci Muzułmanów podczas referendum konstytucyjnego z 2012r. Wówczas do urn udało się 33% Egipcjan, z czego 64% opowiedziało się za zmianami proponowanymi przez ówczesny gabinet. 

 

Obecne władze twierdzą, że przeprowadzone referendum ujawniło poparcie rzędu 90-95% dla nowej konstytucji. Jednak do nadzorowania procesu liczenia głosów nie zostało dopuszczonych wielu obserwatorów, którym zarzucono "powiązania z Bractwem Muzułmańskim", co może stawiać pod znakiem zapytania wiarygodność całej procedury. Co więcej, Reuters w tej materii powołuje się na źródła z kilku organizacji o świeckim charakterze, których aktywiści pełniący rolę obserwatorów również mieli zostać aresztowani i wykluczeni.  

 

Telewizja al-Arabiya cytuje słowa przewodniczącego komisji do spraw prac na konstytucją, który powiedział, że następny prezydent Egiptu nie może być wojskowym. Z tego tytułu jeśli wyniesiony obecnie na wyżyny popularności przywódca i autor przewrotu z lipca 2013 roku, generał Abdel Fatah al-Sisi rozważa start w wyborach, to musi mieć na uwadze, że automatycznie oznaczać to będzie zakończenie przez niego służby w armii. 

 

"Rozpoczynamy właśnie budowę systemu demokratycznego. Jeżeli Sisi będzie jednym z kandydatów, to chcemy wybrać go na cztery lata, w oparciu o demokrację. Żeby mógł sprawować urząd przez następne cztery lata, będzie najpierw musiał jeszcze raz wystartować," - powiedział Amr Moussa. 

 

Referendum przyglądało się kilka NGOsów. Amerykańska grupa Democracy International wysłała do Egiptu 83 obserwatorów, którzy w swoich raportach donosili, iż "z technicznego punktu widzenia, wszystko przebiega zgodnie z normami". Z kolei Kairski Instytut Badań nad Prawami Człowieka skrytykował egipskie media za "wzniecanie nienawiści do Bractwa". 

 

Od momentu obalenia prezydenta Mursiego i zakończenia rządów Partii Wolności i Sprawiedliwości, w wyniku wewnętrznych niepokojów w Egipcie śmierć poniosło ponad tysiąc osób. 

 

Na podstawie: reuters.com, bbc.co.uk. aljazeera.com, english.alarabiya.net

Zdjęcie: Wikipedia.org

 

 

Daniel Dyduk