Demokratyczna Republika Konga: MTK zasądził 14 lat więzienia dla Thomasa Lubangi

3.08.2012 r. Międzynarodowy Trybunał Karny uznał Thomasa Lubangę Dyilo winnym zarzucanych mu zbrodni, które miały miejsce w prowincji Ituri. Zgodnie z danymi Human Rights Watch zginęło tam 60 tys. ludzi, a ponad 600 tys. zostało uchodźcami.

Lubanga skorzystał z chaosu, w jakim pogrążyła się Afryka po 1998 r., czyli po wybuchu drugiej wojny domowej w Kongu, zwanej Afrykańską Wojną Światową. Watażka w 2000 roku założył milicję plemienną pod nazwą Unia Kongijskich Patriotów. Sprytny Kongijczyk wykorzystał nie tylko trwające działania wojenne, ale i konflikt plemienny między pozostającym w mniejszości plemieniem Hima i dominującym Lendu.

Być może MTK nie zająłby się sprawą Lubangi, gdyby nie fakt, że wykorzystywał on i krzywdził dzieci poniżej 15-tego roku życia. Młodzi chłopcy byli porywani w drodze do szkoły i zmuszani do wstąpienia do milicji, albo dostawali ultimatum – walka na rzecz Unii Kongijskich Patriotów czy rzeź w rodzinnej wiosce. Dziewczynki były wykorzystywane seksualnie, gwałcone i zmuszane do aborcji. Kongijczyk znalazł też sposób jak zmusić dzieci do walki – zachęcał je do palenia marihuany. Pod wpływem narkotyku młodzi chłopcy nie czuli strachu i walczyli bez oporów. Dezerterów spotykała najsurowsza kara. Byli rozstrzeliwani przez pluton egzekucyjny.

Ujęcie Lubangi miało miejsce w marcu 2005 roku. Pomogło w tym francuskie wojsko tzw. „Błękitne hełmy”. Był to pierwszy w historii kontyngent wojska UE wysłany poza jej granice. Przed międzynarodowym trybunałem watażka został postawiony rok po ujęciu, jednak sam proces rozpoczął się dopiero 26 stycznia 2009 roku. Postępowanie trwało 3 lata, prokuratorem był Luis Moreno-Ocampo. W marcu 2012 roku Lubanga został uznany za winnego popełnienia zbrodni wojennych. W szczególności udowodniono mu dokonywanie naborów, werbowanie i wykorzystywanie dzieci poniżej 15-tego roku życia w roli żołnierzy w trakcie działań wojennych w prowincji Ituri w latach 2002-2003.

Niewiele brakowało a Lubanga nie zostałby skazany. Na pewnym etapie sędziowie odraczali kilkakrotnie proces kierując się zasadą „fair trial”. Na treść tej zasady składa się prawo oskarżonego do dostępu do wszystkich informacji, które mogą oczyścić go z zarzutów. W sprawie Lubangi prokurator nie dołączył wszystkich „oczyszczających informacji”. Było to około 200 dokumentów, które zawierały potencjalnie pomocne dla obrony Lubangi dane. Prokurator podniósł, że nie mógł tych dokumentów udostępnić gdyż zagrażałoby to bezpieczeństwu osób i organizacji, które ich udzieliły. Sędziowie uznali, że prokurator utajniając dokumenty również przed nimi doprowadził do sytuacji, w której naruszono regułę „fair trail” i uniemożliwiono sędziom prace.

 

Co za tym idzie w lipcu 2008 roku proces został zawieszony. Wytężona praca prokuratora przyniosła kompromis – dokumenty zostały utajnione w sposób niepozwalający na identyfikację świadków i jednocześnie umożliwiający wgląd sędziom. Sprawa Lubangi ruszyła ponownie 26 stycznia 2009 roku.

 

Przełomowym momentem w procesie były przesłuchania świadków. Tutaj również nie obeszło się bez kontrowersji. Adwokat Lubangi Catherine Mabille zarzuciła, że świadkowie zostali specjalnie wyszkoleni przez przesłuchujących ich pośredników jak mają odpowiadać na pytania i nie zeznają zgodnie z prawdą. Na pewien moment znów wstrzymano proces dla wyjaśnienia zaistniałych okoliczności. Mimo walecznej obrony adwokatów Międzynarodowy Trybunał Karny uznał Thomasa Lubangę winnym zarzucanych mu czynów i skazał na 14 lat więzienia. Nie wiadomo czy Kongijczyk będzie składał apelację. Póki co grozi mu 8 lat odsiadki -  dotychczasowe pozbawienie wolności zaliczono mu w poczet kary.

Postępowanie uznano za kontrowersyjne, gdyż Lubangę oskarżono tylko o te zbrodnie, które zdaniem prokuratury najłatwiej było udowodnić, a pominięto mordy, gwałty i przymusowe wysiedlenia. Dobrą stroną procesu jest nagłośnienie problemu wykorzystywania dzieci do walki. Pod tym względem sprawę należy uznać za precedensową i mieć nadzieję, że perspektywa procesu przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym skutecznie odstraszy tych, którzy poszli lub mają zamiar iść w ślady Lubangi.

 

Na podstawie: www.lubangatrial.org, wyborcza.pl

Zdjęcia za: wikimedia

 

Joanna Kosterska