Algieria: Prezydent Bouteflika na badaniach we Francji

19.01.2014. Weteran walk z kolonialną władzą o niepodległość Algierii i wieloletni przywódca tego państwa, od jakiegoś czasu powtarza wizyty kontrolne w paryskim szpitalu Val-de-Grâce. 76-letniemu politykowi organizm po raz pierwszy odmówił posłuszeństwa w kwietniu zeszłego roku, kiedy to doznał udaru mózgowego. Z kolei 17 kwietnia 2014 to data wyborów prezydenckich w Algierii. Niektórzy analitycy spekulują, że Abdelaziz Bouteflika stanie wkrótce przed koniecznością przekazania sterów politycznemu następcy. I to w czasie, gdy do niedawna niekwestionowana stabilność polityczna i ekonomiczna kraju poddawane zostają nieustannym próbom. 

 

"Celem ukończenia badań nad zdrowiem, rozpoczętych w Algierze, w związku z rutynową kontrolą medyczną planowaną od czerwca 2013 roku, prezydent Republiki, Abdelaziz Bouteflika pozostanie w szpitalu  Val-de-Grâce" – oświadczyła algierska państwowa agencja APS, dodając: "Stan zdrowia prezydenta zdecydowanie się poprawia, są postępy."

 

W kwietniu zeszłego roku, prezydent Bouteflika doznał przemijającego udaru niedokrwiennego mózgu, w wyniku którego natychmiast został przetransportowany do paryskiej kliniki. Spędził w niej trzy miesiące, po czym wrócił do Algieru. Od tego czasu, mocno ograniczył częstotliwość swych wystąpień publicznych. Państwowe media mówiły o trwającej nadal rekonwalescencji prezydenta. Z kolei ujawnione w 2007 roku przecieki z oficjalnych amerykańskich źródeł dyplomatycznych, na które powołuje się BBC, sugerują, że Bouteflika dodatkowo choruje na złośliwy nowotwór umiejscowiony w jamie brzusznej.

 

Abdelaziz Bouteflika od 15 lat sprawuje urząd prezydenta Algierii. Jak sam podkreślił podczas publicznego przemówienia w kwietniu 2012 roku, jest ostatnim przedstawicielem minionej generacji przywódców. Miał na myśli północnoafrykańskich polityków mających swe korzenie w walkach o niepodległość z lat 60-tych. Polityk nie ogłosił jeszcze, czy będzie starać się o czwartą kadencję w nadchodzących wyborach, tym niemniej rządzący krajem Narodowy Front Wyzwolenia udzielił mu zawczasu bezwzględnego poparcia. 

 

Wybory prezydenckie w Algierii, kraju należącym do OPEC i największym terytorialnie państwie Afryki, odbywać się będą w cieniu zagrożeń, jakie niesie w dużej mierze zdestabilizowane otoczenie zewnętrzne. Zaogniona i wciąż niejasna sytuacja w Libii zmusiła władze do wysłania 20 tysięcy żołnierzy na wschodnią granicę w ramach specjalnego korpusu. Jego zadaniem będzie namierzanie i zwalczanie islamistycznych konwojów, które przekraczają terytorium Algierii, zmierzając w kierunku Mauretanii, Mali bądź Nigeru. Sytuacja w głębi kraju, zwłaszcza w rejonie Sahary, ze względu na ogarnięte konfliktami i niepokojami wewnętrznymi sąsiedztwo, uległa w ciągu ostatnich dwóch lat znacznemu pogorszeniu. 

 

Najlepszym i zarazem najbardziej ponurym przykładem problemów, z jakimi mierzy się obecnie Algieria, jest zeszłoroczna historia Ajn Amenas. Minął rok od ataku terrorystycznego na owe pole gazowe, położone na Saharze, 1,5 tysiąca kilometrów na południowy wschód od Algieru. Do jego przeprowadzenia przyznała się grupa o nazwie Zamaskowana Brygada (arab. Katibat al-Mulassamin), będąca odpryskiem od Al-Kaidy Islamskiego Maghrebu. Islamiści uprowadzili wówczas ośmiuset zagranicznych pracowników placówki, zabijając 39 z nich strzałem w tył głowy. Wsród ofiar było czterech pracowników brytyjskiego koncernu BP oraz pięciu Norwegów reprezentujących przedsiębiorstwo Statoil. Była to pierwsza taka napaść od 55 lat istnienia algierskiego przemysłu naftowego i gazowego. Od tamtej pory, rząd algierski bezskutecznie stara się zachęcić oba koncerny do powrotu na Saharę, przekonując, że sytuacja uległa normalizacji.  Europejscy kontrahenci podczas wydłużających się w czasie negocjacji postawili warunek wprowadzenia na teren wydobywczy własnych, prywatnych sił bezpieczeństwa, na co Algier nie chce przystać, prawdopodobnie ze względów prestiżowych. 

 

Za utrzymaniem kraju w stanie stabilności przemawiają z kolei jego finanse: stopa rezerw uzyskanych z eksportu ropy i gazu ziemnego utrzymuje się na poziomie 200 miliardów dolarów. Zarówno wzrost PKB, jak i stopa bezrobocia oraz inflacji od 2009 roku nie wykazują znaczących wahań. 

 

Z kolei opozycja w Algierii jest relatywnie słaba i nadal wewnętrznie podzielona, co zamanifestowała swoją niezdolnością do wyprowadzenia na ulice tłumów w 2011 roku, na wzór egipski bądź tunezyjski (protesty w Algierii miały znacznie mniejszą skalę i zostały szybko i dość skutecznie spacyfikowane). Jedną z przyczyn braku większych rozruchów w Algierii podczas "arabskiej wiosny" wydaje się być obecna w powszechnej świadomości pamięć po trwającym dekadę konflikcie sił rządowych z Islamską Armią Ocalenia i sprzymierzonymi z nią ugrupowaniami dżihadystów w latach 90-tych. Wojna ta, wedle różnych statystyk, pochłonęła od 40 do 150 tysięcy ofiar. W jej wyniku, szeregi miejscowych ugrupowań fundamentalistycznych, stanowiących trzon sił opozycyjnych, mocno się skurczyły. 

 

Na chwilę obecną, najbardziej prawdopodobnym kontrkandydatem Boutefliki na fotel prezydencki jest Bouguerra Soltani, lider Zielonego Sojuszu Algierii, będącego koalicją trzech partii islamistycznych, mających łącznie 48 miejsc w parlamencie. Soltaniemu przypisuje się koneksje z Braćmi Muzułmanami. 

 

Na podstawie: uk.reuters.com, economist.com, bbc.co.uk, alarabiya.net

Zdjęcie: Wikipedia.org

 

Daniel Dyduk